„Starsky i Hutch” – ja w przeciwieństwie do niektórych internautów nie miałam jakiegoś konkretnego nastawienia przed pójściem do kina na ten film, więc będąc niczym „tabula rasa” obejrzałam film. A jak było po seansie? Zgadzam się z opiniami, że film jest dobry, ja się w pewnym momencie uśmiałam do łez. Dużym plusem jest też to, że nie było w tym filmie żadnych fragmentów, które mogłabym uznać za niesmaczne czy wulgarne, nawet żarty na tematy damsko-męskie pokazane z humorem i w granicach dobrego smaku.